Happy Birthday, Facebook!

Mija dziś równo 9 lat, odkąd ruszył największy serwis społecznościowy, jaki znamy. Przez ten czas wiele się działo, warto więc zwrócić uwagę na krótką historię Facebooka i najważniejsze dla niego daty.
Happy Birthday, Facebook!

4 luty 2004

Na Uniwersytecie Harvarda Mark Zuckerberg wraz z grupą studentów tworzy serwis społecznościowy i nazywa go TheFacebook. Na stronach serwisu odnaleźć można znajomych ze szkoły i nawiązywać z nimi kontakty, dzielić się zdjęciami i nowinkami. Po olbrzymim sukcesie na terenie uczelni, Zuckerberg postanawia rozszerzyć zasięg serwisu na pozostałe uczelnie. Zaprzęga do współpracy swojego współlokatora, Dustina Moskovitza, po czym TheFacebook trafia także do Stanfordu, Columbii oraz Yale. W dalszej kolejności dołączane był uczelnie z Ivy League oraz szkoł w Bostonie.

Lato 2004

Facebook funkcjonuje już w prawie 30 szkołach. Zuckerberg wraz ze swoją dziewczyną – Hilary Shinn – oraz Miskovitzem przeprowadzają się do Palo Alto w Kalifornii, gdzie wynajmują domek, który zarazem staje się biurem Facebooka. Pod koniec lata Peter Thiel inwestuje w przedsiębiorstwo, dzięki czemu Zuckerberg kupuje biuro w centrum miasta, na University Avenue.

Facebook w 2005 nie wyglądał tak, jak dziś:

Original-facebook

A potem poszło z górki: pojawił się news feed (wraz ze swoim EdgeRankiem), facebookowe notatki i czat, nazwy użytkownika (np. http://facebook.com/przemyslaw.garczynski zamiast ciągu cyfr). Wreszcie przyszła kolej na polską wersja Facebooka (maj 2008), powstałą dzięki tłumaczeniom użytkowników. Następnie pojawiła się możliwość przesyłania wiadomości, rozmowy głosowe i wideo czy też możliwość subskrybowania publicznych wpisów danej osoby, nie będąc jej znajomym.  A najważniejszy i tak wydaje się być… przycisk do lajkownia ;)

Gdyby się tak zastanowić, gdzie się skupia cała nasza obecność na Facebooku, to niewątpliwie – poza wspominanym lajkowaniem…  i tu małą dygresja – można oznaczać poprzez klikanie “Lubię to!” naprawdę mało rzeczy, i dbać o swoją jakąś tam “e-reputację”; można też lajkować wpisy bliskich osób i w ten sposób niejako przekazywać im elektroniczne wyrazy uznania; jednak wielu funkcjonuje w tej materii na zasadzie “lajkuję, co popadnie” – wejdź w swój wykaz kliknięć w “Lubię to!” i policz, ile fanpage’y polubiłeś w zeszłym roku. Ja – gwoli ścisłości – 58.

…no, to kontynuując: poza lajkami głównie analizujemy news feed, tablicę, ścianę, czy jak kto woli nazywać. Przesiadujemy godzinami na stronie głównej Facebooka i katujemy scroll myszki, przesuwając co chwilę to w górę, to w dół wykaz wpisów naszych znajomych. Fakt, że wśród nich można znaleźć prawdziwe perełki, jeszcze bardziej nas motywuje do przeglądania – zwłaszcza tych, które zostały zamieszczone podczas naszej nieobecności.

Nie można oczywiście zapomnieć o sile czatu/wiadomości – zastępują one już SMSy i nieśmiało próbują zastępować maile. W jaki sposób najczęściej korespondujecie ze znajomymi? Ano właśnie.

Facebook jest wszędzie. Ba – stał się niektórym z nas bliższy niż rodzina czy sympatia. Dlatego pamiętajmy o 4 lutym i wspomnijmy raz po raz starego, dobrego Marka Zuckerberga ;)