Miał być wyjątkowy seans, a skończyło się na rozczarowaniu. Nowy Avatar pokonał projektory

Jak tam nowy Avatar? Podobał się? Nie podobał? Jako graficznie dopieszczone cudeńko, a nawet istny graficzny benchmark obecnych technologii grafiki cyfrowej Avatar Istota Wody wywołał wiele dyskusji, ale też rozczarowań. Jednak nasze rozczarowania samym seansem nie mogą równać się z rozczarowaniem, które przeżyli japońscy widzowie.
Miał być wyjątkowy seans, a skończyło się na rozczarowaniu. Nowy Avatar pokonał projektory

Avatar Istota Wody pokonał bowiem projektory podczas seansu. Co zawiniło?

Eksperymenty, wodotryski i graficzne arcydzieła w każdym miejscu – oto Avatar Istota Wody w skrócie. Ten film okazał się tak innowacyjny z samych tylko technikaliach, że samo jego odtworzenie okazało się zbyt dużym wyzwaniem dla niektórych projektorów. Przynajmniej niektórych wersji tego filmu, które są odtwarzane przemiennie w 24 i 48 klatkach na sekundę, a nie tylko standardowych dla filmów 24 klatkach. 

Producenci zdecydowali się na taki ruch po to, aby sceny akcji wyglądały jeszcze lepiej, dzięki wysokiej płynności, która m.in. zwalcza w pewnym stopniu rozmazania. Sceny dialogowe są z kolei wyświetlane w 24 FPS, co wywołało zresztą wiele kontrowersji, czy aby takie przeskakiwanie z płynnością ma sens. W dyskusjach na ten temat nie mogą wziąć udziału m.in. widzowie z Japonii, którzy w wielu przypadkach nie mogli w ogóle obejrzeć nowego Avatara.

Okazało się, że tryb HFR (High Frame Rate), podwajający liczbę klatek na sekundę, to zbyt duże wyzwanie dla starszych projektorów w wielu japońskich salach kinowych. Jako że HFR jest stosowany rzadko, sieci United Cinemas, Toho i Tokyu nie przewidziały problemów i w efekcie nie były w stanie przyjąć widzów na zaplanowane seanse. Ci zostali albo przyjęci na seanse w 24 FPS, albo zwrócono im pieniądze za bilety.