Batman. Ziemia Jeden przedstawia historię Batmana, którego naprawdę potrzebowaliśmy
Mam problem z komiksami superbohaterskimi, ale głównie dlatego, że do tych ambitniejszych podchodzę w pewnym stopniu tak, jak do książki. Nie znoszę więc traktowania czytelnika, jak dziecka, a to właśnie często autorzy robią poprzez liczne uproszczenia nieugruntowane zarówno w dymkach, jak i na kolejnych rysunkach, nagminne stosowane zjawisk deus ex machina i ciągłą pogoń za akcją, która (mogłoby się wydawać) po prostu w komiksach musi być wszędzie…, ale przecież być nie musi.
Czytaj też: Recenzja Wiedźmin Ronin. To azjatycki twist z „Geraltem” w roli głównej
Kiedy twórca zasiada do pisania komiksów z tą właśnie myślą, może skupić się na snuciu historii, która może nie będzie (najczęściej) tak głęboka, jak ta sama fabuła przedstawiona w książce, ale wcale nie musi być od jej poziomu specjalnie odległa. Zwłaszcza jeśli autor na dodatek odrzuci elastyczność rozbudowanego superbohaterskiego świata, gdzie w razie potrzeby nawet lew sprzymierzy się z kojotem, jeśli tylko wartkość akcji na tym zyska.
W komiksach lubię więc zarówno sensowną historię, jak i kreację świata, w którego można uwierzyć. Jako że w swoim oryginale szlachetny Batman jest wręcz zbyt samarytański w swoich działaniach, a na dodatek wręcz wyidealizowany i (jak na superbohatera przystało) niezniszczalny, nie kupowałem zarówno komiksów z człowiekiem nietoperzem, jak i filmów… no może poza pierwszą odsłoną trylogii z Christianem Bale’em. Dlatego właśnie Batman. Ziemia Jeden. Tom 3 tak bardzo mnie zaskoczył, przedstawiając historię w taki sposób, że przez większość czasu nie było mi dane odczuć, że mam do czynienia z komiksem o superbohaterze.
Czytaj też: Recenzja Odrodzenie. Czy tak wygląda idealne sci-fi?
Oczywiście Batman, jak to Batman, jest w tej odsłonie nadal sprawia wrażenie niezniszczalnego miliardera w skórze przystojnego młodzieńca otoczonego oddanymi ludźmi, ale jest jednocześnie znacznie bardziej ludzki, więc utożsamianie się z nim nie jest aż tak abstrakcyjne. Gdyby tego było mało, względem innych tworów z Batmanem w roli głównej, historia przedstawiona tutaj jest znacznie cięższa, poważniejsza i przedstawiona tak, że można uwierzyć w nią jeszcze chętniej, niż zwykle ma to miejsce.
Czytaj też: Recenzja komiksu Śmierć Neila Gaimana. Nawet Stephen King ręczy za te dzieła
Innymi słowy, jeśli podobnie jak ja nie lubiliście infantylnego dosyć podejścia w komiksach z Batmanem w roli głównej, to seria Ziemia Jeden będzie dla was idealnym wyborem. W ramach tego cyklu w świetnym wydaniu (do wykonania po prostu nie da się doczepić) dostaniecie spojrzenie na przeżarte problemami Gotham City z zupełnie innej perspektywy.