Dreame Z10 Station jest elegancki i niezwykle użyteczny
Chociaż roboty odkurzające są fajne i wygodne, osobiście do mnie nie przemawiają. Wolę mieć na bieżąco kontrolę nad procesem odkurzania, zwłaszcza że w domu mam sporo zakamarków i kątów, do których taki robot zwyczajnie nie dotrze. Co innego ten pionowy, którym sama manewruję i bez problemu jestem w stanie posprzątać wszystko, nie martwiąc się o za wysokie progi, za niską przestrzeń pod meblami czy schody. Roboty odkurzające mają jednak pewną przewagę nad tymi pionowymi odkurzaczami – stają się coraz bardziej bezobsługowe. Stacja dokująca z pojemnikiem na kurz to coś genialnego, dzięki czemu nie musimy się już martwić koniecznością ręcznego opróżniania pojemnika po każdym sprzątaniu. Jest to ogromna zaleta, także z punktu widzenia osób starszych czy tych wiecznie zabieganych.
Na szczęście na rynku pojawił się odkurzacz pionowy Dreame Z10 Station, rozwiązujący ten problem, bo producent po prostu wyposażył go w automatyczną stację opróżniania i nagle nie mamy już bezpośredniego kontaktu z brudem. Pojemność worka w stacji to aż 2,5 l i jeśli wasz dom nie należy do tych mocno zaśmieconych, możecie zapomnieć o opróżnianiu pojemnika nawet przez 90 dni. Wiadomo, przy zwierzakach czy dzieciach raczej będzie trzeba to robić częściej, ale wciąż nie po każdym użyciu. Po skończonej sesji odkurzania wystarczy umieścić odkurzacz w stacji, a w ciągu jakichś 10 sekund zbiornik w urządzeniu zostanie opróżniony. Ponadto, aby zaoszczędzić energię, stacja wyłączy się automatycznie po zakończonym procesie.
Na tym zalety Dreame Z10 Station się nie kończą, bo to właściwie dopiero początek. Urządzenie wyposażono w wydajny silnik bezszczotkowy, a oferowana moc ssania na poziomie 20 000 Pa sprawia, że bez problemu sprzątniemy wszystkie paprochy, pozostawiając podłogę idealnie czystą. Do tego dodajmy podświetlenie LED i nawet w zakamarkach będziemy mogli posprzątać, bo żaden śmieć się przed nami nie ukryje. Kurz, sierść pupila, włosy – ten odkurzacz poradzi sobie ze wszystkim, w dodatku niezależnie od odkurzanej powierzchni, co zawdzięcza innowacyjnej szczotce. Jej zaawansowana konstrukcja przypominająca grzebień dokładnie zbiera włosy i zapobiega ich wplątywaniu w wałek. Świetną sprawą jest też mini elektroszczotka znajdująca się w zestawie, przyda się każdemu właścicielowi zwierząt. Pozwala na łatwe pozbycie się sierści z mebli, ale sprawdzi się również w samochodzie lub podczas sprzątania okruchów ze stołu czy blatu.
Dreame Z10 Station zadba nie tylko o to, by wasza podłoga była czysta. Technologia zatrzymywania kurzu, w którą wyposażono ten model, redukuje ilość unoszących się w powietrzu cząsteczek kurzu, a 5-stopniowy system filtracji dopełnia dzieła. Kurz, większe zanieczyszczenia, alergeny – z tym też możemy się pożegnać. Zastosowano tu również rozwiązania eliminujące ryzyko namnażania się bakterii oraz wtórnego zanieczyszczania powietrza. Efektywność systemu wynosi aż 99,9%.
Nie można też zapominać o akumulatorze. Odkurzacz wyposażono w ogniwo o pojemności 2900 mAh, które naładujemy w około 3,5 godziny. Pozwala ono na pracę nawet przez 65 minut. Na pokładzie znalazł się też dotykowy ekran, informujący nas o statusie pracy, poziomie naładowania akumulatora czy stopniu zanieczyszczenia powierzchni. Dreame Z10 Station waży 2,8 kg, nie jest więc ciężki i bez problemu każdy da sobie z nim radę. Zapewnia też cichą pracę, by sprzątanie było jeszcze bardziej komfortowe.
W zestawie znajdziemy wiele różnych przystawek, które zwiększają wszechstronność urządzenia – nie musimy przecież ograniczać się tylko do odkurzania podłogi, bez problemu pozbędziemy się kurzu z półek czy zasłon, paprochów z zakamarków mebli albo pajęczyn zalegających w kątach za meblami.
Ile kosztuje Dreame Z10 Station?
Wszechstronności temu pionowemu odkurzaczowi nie można odmówić. Jego premiera odbędzie się już w grudniu i to naprawdę świetny ruch, bo może być to idealny prezent pod choinkę dla wielu osób. Cena? Za cały zestaw wraz ze stacją zapłacimy 2249 złotych.