Wojna ekonomiczna, która trwa pomiędzy USA a Chinami, przyniosła wiele niespodziewanych rozwiązań. Na przykład pojawienie się zmodyfikowanej karty graficznej RTX 4090 D. Albo słabszych GPU, co ma zapobiec rozwojowi SI przez rywala Stanów Zjednoczonych. A teraz światło dzienne ujrzało nowe zjawisko, które z pewnością nie spodoba się ani Nvidii, ani Komisji Handlu.
Nvidia w Chinach niepotrzebna?
Jak pokazują to badania rynku, chińscy klienci zainteresowani SI nie są zainteresowani chętni do zakupu układów amerykańskiego producenta, a zamiast tego wybierają krajowe układy GPU. Powód? Fakt, że otrzymują układy Nvidii w “wersji ocenzurowanej”, czyli dostosowanej do wymagań nałożonych przez sankcje. W praktyce oznacza to, że mają one obniżoną moc obliczeniową, a więc nie są tak wydajne, jak oryginalne układy, z których korzysta reszta świata. Do czasu wejścia sankcji Nvidia miała w Chinach bardzo mocną pozycję, a jednym z jej hitów sprzedażowych był układ Hopper H100.
Po kolejnej dawce sankcji H100 zastąpiono modelami H20 i L20, zgodnymi z wytycznymi władz. Ale wówczas okazało się, że zainteresowanie nimi klientów jest niewielkie, natomiast wiatr w żagle złapali chińscy producenci, jak Huawei, którzy zaczęli produkować swoje rozwiązania dla sztucznej inteligencji – a rynek okazał się nimi niezwykle zainteresowany. Przykładem H20, stworzone przez Nvidię specjalnie dla Chin, nie budzi zainteresowania lokalnych gigantów technologii, dla których Alibaba i Tencent są lepszym wyborem. Samo Huawei zamówiło 5 tysięcy egzemplarzy chipa Ascend 910B AI, co już powinno dawać do myślenia.
Czytaj też: Nowe karty graficzne Nvidii już tu są. Modele GeForce RTX 4000 SUPER zadebiutowały
Nvidia moze mieć ciężki orzech do zgryzienia, tym bardziej, że jej najwięksi rywale – czyli AMD oraz Intel – również pracują nad układami SI na rynek chiński. Aczkolwiek one także są amerykańskie i podlegają przepisom Komisji Handlu. Dlatego również ich moc może być ograniczona przez restrykcje. A Huawei i inni chińscy producenci z przyjemnością dostarczą swoje własne rozwiązania – i to niebawem. W najgorszym wypadku lokalne firmy technologiczne wygryzą amerykańskie z biznesu.