YouTube jakiego nigdy nie będę potrzebować. Niestety ten eksperyment ma wyjątkowo dużą szansę na sukces

Chociaż uważam YouTube, za jedną z najbardziej użytecznych współczesnych platform internetowych, jestem wyjątkowo wybredny jeśli chodzi o treści, które mi serwuje. Jasna sprawa, że algorytm podsuwa mi treści bazując na mojej dotychczasowej aktywności (lepiej nie pytajcie gdzie mnie to prowadzi), ale za każdym razem to ja dokonuję wyboru, co chcę w zasadzie oglądać. Ktoś w Google wpadł właśnie na ‘wybitny’ pomysł wyręczenia mnie w tym, sprowadzając mnie do roli leniwca, a ja tylko zastanawiam się kiedy ostatecznie przestaniemy się śmiać z pewnej starej, w niektórych kręgach kultowej, komedii.
YouTube jakiego nigdy nie będę potrzebować. Niestety ten eksperyment ma wyjątkowo dużą szansę na sukces

Komfort nas kiedyś zabije, a współczesny świat technologii wyspecjalizował się w czynieniu naszego życia coraz bardziej wygodnym. W mojej prywatnej mocno pesymistycznej wizji, rola człowieka sprowadzać się będzie do roli bezmyślnego konsumowania treści przy minimalnym wysiłku fizycznym i umysłowym. W tym kontekście skojarzenie z ludźmi jako żywymi bateriami do zasilania maszyn rodem z Matriksa nie wygląda już tak abstrakcyjnie, a już tym bardziej wspomniana komedia sprzed  lat – Idiokracja. Ponura to wizja, a raz na jakiś czas widzę tu i ówdzie podjazdy, które mają mnie w czymś wyręczyć i zamienić w taką mało rozumną małpkę (bez urazy dla człekokształtnych).

Najnowszy przykład płynie zza Wielkiej Wody, bo właśnie tam użytkownikom aplikacji mobilnej YouTube zaczęła się pojawiać nowa funkcja – pływający przycisk z napisem “Play Something”. To coś na wzór “I’m feeling lucky” z wyszukiwarki Google (szczęśliwy traf). Generalnie chodzi o to, żeby zdać się w całej rozciągłości na algorytmy platformy, która sama podsunie nam najbardziej interesujący według nich materiał. Kliknięcie przycisku przenosi do sekcji Shorts, aczkolwiek funkcja nie jest wyłącznie ograniczona do krótkich treści i może korzystać z trybu horyzontalnego z widocznymi przyciskami do polubienia i komentowania. Tak czy siak, zdajemy się na łaskę (lub niełaskę) systemu.

Czytaj też: Zhakowali ci konto YouTube? Sztuczna inteligencja pomoże je odzyskać

Z mojego punktu widzenia rzecz absolutnie nieprzydatna – staram się odchodzić od masowego konsumowania treści o niskiej jakości merytorycznej, szczególnie w krótkiej krzykliwej formie, która przeładowuje mnie bodźcami. Jeśli taki był zamiar ludzi na górze, to tym nie nie kupili, aczkolwiek spodziewam się, że rozwiązanie może trafić do dość szerokiego grona odbiorców na podatny grunt, jeśli już zostanie wprowadzone w szerszym zakresie. Okazuje się, że Google prowadzi ten eksperyment już jakiś czas, ale nadal w mocno ograniczonym gronie. A ja nadal nie mogę uwierzyć, że Idiokracja z komedii zamieniła się w film dokumentalny. Swoją drogą, jeśli nie znacie – mocno polecam i ostrzegam. Już nie jest takie śmieszne, jak kiedyś.