T-Create Expert P34F wykorzystuje infrastrukturę Apple Find My, więc jeśli macie iPhone’a lub inne urządzenie z ekosystemem Apple, możecie zlokalizować zgubiony nośnik dokładnie w ten sam sposób, co zagubione airpodsy czy telefon. Wbudowany głośnik emituje dźwięk o natężeniu do 60 decybeli, co teoretycznie pozwala usłyszeć alarm z odległości około 40 metrów w idealnych warunkach. Brzmi obiecująco, ale od razu warto zaznaczyć, że cała magia działa wyłącznie w ramach ekosystemu Apple.
Technologia śledzenia wymaga konta Apple oraz systemu iOS w wersji 17.1.2 lub nowszej. Sercem systemu lokalizacji jest wymienna bateria CR2032, która według producenta powinna wystarczyć na około rok użytkowania. Opatentowane rozwiązanie zostało zarejestrowane na Tajwanie i w Chinach, co sugeruje, że Team Group poważnie podeszło do zabezpieczenia swojego pomysłu przed konkurencją.
Sam dysk robi wrażenie swoimi rozmiarami – mierzy zaledwie 81 na 43 milimetry przy grubości 16,5 milimetra i waży około 70 gramów, co faktycznie czyni go mniejszym od standardowej karty kredytowej. Konstrukcja w 73% ze stopu cynku zapewnia nie tylko lekkość, ale też całkiem przyzwoitą wytrzymałość. Wydajność też nie zawodzi – prędkości odczytu i zapisu sięgają odpowiednio 1000 i 900 MB/s, co plasuje go wśród solidnych, choć nie rekordowych, rozwiązań.
Złącze USB-C obsługuje standard USB 3.2 Gen 2 oraz Thunderbolt, co gwarantuje kompatybilność z większością nowoczesnych urządzeń. Do wyboru są trzy warianty pojemności: 512 GB, 1 TB i 2 TB, więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Co ciekawe, choć funkcja lokalizacji wymaga Apple, sam dysk działa z Windowsem, macOS i każdym urządzeniem obsługującym Thunderbolt. Użytkownicy PC mogą więc korzystać z nośnika, po prostu bez możliwości śledzenia.
Team Group zadbało też o aspekty ekologiczne – opakowanie posiada certyfikat FSC i wykonane jest z materiałów przyjaznych środowisku, a sama produkcja jest bezhalogenowa i bezołowiowa. Trzyletnia gwarancja na dysk i roczna na dołączony kabel USB-C to miły dodatek, który świadczy o pewnej dozie zaufania producenta do swojego produktu.
Pozostaje jednak kilka znaków zapytania. Choć Team Group twierdzi, że dysk jest dostępny na ich stronie, wciąż nie pojawił się u większych sprzedawców detalicznych. Brak informacji o cenie też budzi pewne wątpliwości – można się domyślać, że premium za funkcję śledzenia może być spore. No i oczywiście największe ograniczenie – cały system lokalizacji działa wyłącznie w ekosystemie Apple, co automatycznie wyklucza sporą część potencjalnych użytkowników.
Czytaj też: MediaTek Dimensity 9500 z oficjalną datą premiery. To cios w samo serce Qualcomma
Mimo tych zastrzeżeń, pomysł wydaje się trafiony. W czasach, kiedy przenosimy coraz więcej danych i coraz częściej korzystamy z mobilnych nośników, możliwość zlokalizowania zgubionego dysku może być nie tyle luksusem, co realną potrzebą. Ciekawe, czy inne firmy pójdą w ślady Team Group i czy zobaczymy podobne rozwiązania dla użytkowników Androida. Na razie jednak Apple’owcy mogą spać nieco spokojniej.
