Firma dokonuje przy okazji największego rebrandingu w swojej historii, żegnając się z dotychczasowymi nazwami Cortex-X i Immortalis. To nie tylko zmiana kosmetyczna, ale sygnał, że Arm całkowicie zmienia podejście do projektowania układów scalonych. Można mówić o prawdziwej rewolucji w architekturze mobilnych chipów, choć jak zawsze w takich przypadkach, warto zachować zdrowy sceptycyzm wobec marketingowych obietnic.
Dotychczasowe nazewnictwo procesorów Arm przypominało nieco alfabet, gdzie przeciętny użytkownik mógł się łatwo pogubić w gąszczu oznaczeń typu Cortex-X925 czy Immortalis G925. Nowa seria C1 wprowadza znacznie klarowniejszą hierarchię z podziałem na Ultra, Performance, Pro i Nano. Podobne zmiany czekają układy graficzne Mali, które otrzymają oznaczenie G1 z wariantami Ultra, Premium i Pro.
Wszystkie nowe rdzenie opierają się na zunifikowanej architekturze ArmV9.3, co oznacza koniec z mieszaniem różnych generacji w jednej konfiguracji. To rozwiązanie, które powinno ułatwić życie producentom chipów. Arm wprowadza również platformę Lumex oferującą gotowe rozwiązania pod klucz, mające przyspieszyć czas wprowadzania nowych produktów na rynek.
Jeśli chodzi o konkretne liczby, najwydajniejszy rdzeń C1-Ultra ma oferować około 12% wzrost wydajności w porównaniu do poprzednika Cortex-X925. Jednak prawdziwy skok możliwości następuje przy uwzględnieniu przejścia na technologię 3nm i wyższych taktowań – łączny wzrost może sięgać nawet 25%. C1-Ultra może pracować z częstotliwością 4,1 GHz, podczas gdy poprzednik ograniczał się do 3,6 GHz.
Równie istotna, jeśli nie ważniejsza, jest poprawa efektywności energetycznej. C1-Ultra ma zapewniać taką samą wydajność jak zeszłoroczny model, zużywając przy tym o 28% mniej energii. Nawet najmniejszy rdzeń C1-Nano oferuje 26% lepszą efektywność niż Cortex-A520, co powinno przełożyć się na zauważalnie dłuższy czas pracy baterii w codziennym użytkowaniu.
Architektura została znacząco rozbudowana – okno wykonywania instrukcji poza kolejnością obsługuje teraz około 2000 instrukcji jednocześnie, w porównaniu do 1500 w poprzedniej generacji. To przekłada się na lepsze wykorzystanie zasobów procesora przy bardziej złożonych zadaniach.
Przechodząc do następnej kwestii, najbardziej rewolucyjnym dodatkiem wydaje się być rozszerzenie SME2 – współdzielony akcelerator sztucznej inteligencji działający poza rdzeniem procesora. Arm przedstawia konkretne liczby pokazujące drastyczne przyspieszenie zadań związanych z AI. Rozpoznawanie móry działa 4,7 raza szybciej, podobnie jak kodowanie tokenów dla modelu Gemma3. Generowanie dźwięku przez Stable Audio przyspieszyło 2,8 raza, a średni wzrost wydajności w wybranych zadaniach AI wynosi 3,7 raza w porównaniu do tego samego rdzenia bez SME2.
Te usprawnienia mogą realnie wpłynąć na codzienne użytkowanie smartfonów. Asystenci głosowi powinni reagować niemal natychmiastowo, tłumaczenie w czasie rzeczywistym stanie się płynniejsze, a przetwarzanie zdjęć znacznie szybsze. Choć oczywiście, jak to bywa z nowymi technologiami, rzeczywiste korzyści mogą być nieco mniejsze niż te deklarowane w warunkach laboratoryjnych.
Nowy flagowy układ graficzny Mali G1-Ultra przynosi 20% lepszą wydajność w grach i zadaniach uczenia maszynowego przy jednoczesnym 9% zmniejszeniu zużycia energii na klatkę. Najbardziej spektakularną poprawą ma być jednak śledzenie promieni – technologia znana z kart graficznych do komputerów. Arm twierdzi, że ray tracing działa nawet dwukrotnie szybciej niż w poprzedniej generacji, ale warto podchodzić do tych zapewnień z ostrożnością.
Śledzenie promieni w mobilnych grach wciąż pozostaje technologią niszową, a rzeczywiste korzyści mogą być mniejsze niż sugerują laboratoryjne testy. Prawdopodobnie jednostka RTU zajmuje więcej miejsca na chipie, co może być kompromisem dla innych funkcji. Producenci gier mobilnych dopiero zaczynają eksperymentować z tą technologią, więc minie jeszcze trochę czasu, zanim przeciętny użytkownik zauważy realne korzyści.
Pierwszym układem wykorzystującym nowe technologie Arm ma być prawdopodobnie MediaTek Dimensity 9500. Ten flagowy chip może zadebiutować już w czwartym kwartale 2025 roku w najdroższych smartfonach z Androidem. Google również rozważa przejście na architekturę C1 w przyszłorocznym procesorze Tensor G6, co sugeruje, że pierwsze telefony z nowymi możliwościami trafią na rynek na początku 2026 roku.
Czytaj też: MediaTek Dimensity 9500 z oficjalną datą premiery. To cios w samo serce Qualcomma
Użytkownicy mogą spodziewać się wydajniejszych urządzeń, które jednocześnie będą pracować dłużej na baterii. Największe korzyści dotyczyć będą zadań związanych ze sztuczną inteligencją, które stają się coraz ważniejsze w codziennym użytkowaniu smartfonów. Nowe procesory Arm to solidny krok naprzód, szczególnie w kontekście efektywności energetycznej i ogólnej wydajności. Największe przełomy czekają jednak w niszowych obszarach jak akceleracja AI czy ray tracing – technologiach, które dopiero zaczynają zdobywać popularność wśród zwykłych użytkowników i których realny wpływ na codzienne użytkowanie smartfonów pozostaje jeszcze nie do końca oceniony.
