SSD w kolejnej odsłonie – przyszłościowo, ale czy opłacalnie?

Mniej więcej rok temu pojawił się dziwny boom na przenośne dyski twarde. Niedrogie, pojemne i znacznie szybsze niżeli pendrive’y. Dużo osób z mojego otoczenia sprawiło sobie takie cudo. Jednakże nie jest to wynalazek bez wad. Jedną z największych jest wrażliwość na czynniki mechaniczne. Jedno przypadkowe omsknięcie, twardzielek leci na ziemię i bach – pojawia się problem bad sectorów. Z pomocą przybywa SSD.

Firma o dziwacznej nazwie Iomega przedstawiła swój nowy produkt. Przenośny 1,8″ (naprawdę malutki!) dysk SSD. To chyba wystarczające powody aby nazwać ten produkt przenośnym. Malutkie rozmiary (porównajcie to sobie z przekątnymi ekranów w Waszych telefonach!) i niewrażliwość na wstrząsy. Nawet jakiś upadek na twarde podłoże nie powinno stanowić kłopotu dla elektroniki. Zależnie od wybranej wersji, urządzenie zostanie wyposażone w 64GB/128GB/256GB pamięci.

Obudowa minimalistyczna. Bardzo mi przypomina baterię z mojego starego Siemensa SX1 (mmm… powrót do przeszłości…). Czerń i proste kształty, bez wyróżniających się napisów i loga. Wspaniałe! Nie mam pojęcia z czego jest wykonany dysk, ale po tym, co widzę na zdjęciu, stawiam na aluminium z plastikowymi wstawkami.

Komunikacja z komputerem (i innymi urządzeniami) będzie przebiegała przy pomocy portu USB 3.0. Warto też wspomnieć, iż będzie się to odbywało absolutnie bezgłośnie, w przeciwieństwie do klasycznych dysków twardych – to informacja dla osób, którym przeszkadza najmniejszy nawet szelest. ;)

Wszystko super, jednakże nie nastawiajcie się optymistycznie co do ceny – będzie ona wynosić od $229 do $749. To sporo, ale ceny wszystkich innych dysków SSD już dawno przyzwyczaiły nas, iż tego typu urządzenia swoje kosztują, ale oferują bezkonkurencyjną jakość.

[ź] engadget.com