O ilość pamięci w iPadzie i nie tylko – moim zdaniem

Ostatnio poniosło mnie i wdałem się w dyskusję z pewnym użytkownikiem. Zaczęło się od tego, że stwierdził on, iż 16 GB w iPadzie to mało… Sugerował też, że wiele osób na ten fakt narzeka. Wynikało z tego (tak zrozumiałem), że brak w iPadzie slotu na karty pamięci to poważna bolączka.

Postanowiłem bliżej się przyjrzeć tej kwestii. Wynik jest, może nie tyle zadziwiający, co dający w pewien sposób do myślenia. Przynajmniej dla mnie.

Nie jestem fanboy’em Apple’a. Nie jestem też ich przeciwnikiem. Uważam, że to dobrze, że firma z Cupertino jest na rynku. Konkurencja, konkurencja i jeszcze raz konkurencja! Na zdrowie, a raczej na korzyść dla klienta.

Na ripostę przeciwko stwierdzeniu, że 16 GB wbudowanej na stałe pamięci to mało wytoczyłem cięższe działo. Twierdziłem, że przecież jest chmura, do której można wrzucić wszystko. Fakt. Wiem, że zalety chmury kończą się wraz z brakiem Internetu. Ale przecież Internet się rozwija (nawet u nas ;-)). Mobilny Internet też przecież się rozwija. Więc w coraz to większej ilości lokacji z chmury można skorzystać. Na swoją tezę usłyszałem właśnie, że chmura nie jest wszędzie dostępna. Postawiłem sobie pytanie. Po co więc najwięksi romansują z nią?

Z drugiej strony, zastanawiam się czy brak slotu na karty uznać za poważny minus czy neutralne… zero? Ten brak jest pewnym ograniczeniem, jeśli chcemy coś szybko przenieść. Czytniki kart są i w komputerach, i w innych telefonach czy tabletach. Można skorzystać z bluetooth, ale ten podobno w produktach Apple słabo działa.

Można postawić też drugą “tezę”. Czym zapełnić te 16 GB czy nawet dla hardkorów – 32GB? Mam kilku znajomych, żaden z nich na swoim telefonie z nadgryzionym jabłuszkiem nie zdołał zapełnić całej pamięci, przy standardowym użytkowaniu. Nic na siłę. Przecież muzykę się aktualizuje, oglądnięte filmy usuwa, dodaje nowe, a zdjęcia w końcu przegrywa się na inny nośnik.

Na obronę, uciśnionego w tym wpisie Androida

Praktycznie wszystkie konkurencyjne konstrukcje Apple’a mają możliwość przesyłu danych poprzez kabelek USB. Po podłączeniu do komputera nie trzeba włączać specjalnych programów.  Wystarczy wybrać tryb i przerzucać pliki jak z partycji na pendrive’a i odwrotnie. To jest swoista przewaga nad iPhone’em czy iPadem. Muzyki tak, jak w powyższym przykładzie z Androidem i Windowsem przenieść nie można, są problemy. Dlaczego Apple stosuje taką, a nie inną taktykę? To w pewien sposób ograniczenie. Dzięki ekspansji Androida i producentów takich, jak: Samsung, HTC, Motorola, a nawet Nokia korporacja z Cupertino może mieć nadszarpniętą opinię, że robi swoim użytkownikom pod górkę. Rzecz jasna tak stwierdzą tylko sceptycy odnoszący się do jabłuszka.

Jest jedna sprawa. Na karcie pamięci wolniej zapisują się dane… Wbudowana pamięć flash jest szybsza. To wygląda na racjonalne myślenie ze strony Apple. ;-)

Napisałem po to, by dowiedzieć się czy jest jeszcze ktoś, kto ma podobną, absurdalną teorię. 16 GB wbudowanej pamięci to zbyt mało, by w pełni cieszyć się “smakołykami”, jakie oferuje iPhone/iPad? A brak slotu na karty to mankament? Okazało się, że wielu uważa te kwestie za barierę nie do przeskoczenia. Cóż, tego się nie spodziewałem. ;-)