Tablet + laptop w jednym? Nie, dziękuję

Tablety to dziwne urządzenia. Dla wielu są to po prostu większe smartfony, przez co nie widzą sensu ich istnienia, inni z kolei je kochają. Stali czytelnicy pewnie wiedzą, że należę do tej drugiej grupy. No bo tak naprawdę to bardzo fajne urządzenie i każdy chciałby  mieć takie w swojej ofercie. Ale nie każdemu się opłaca.

Temat poruszył Konstanty Młynarczyk na Chip.pl. W swoim tekście “Jak podbić rynek tabletów, sprzedając… notebooki” udowadnia, że pomysł łączenia tabletu i laptopa jest genialny. Ja jednak mam troszkę inne zdanie.

Problem pierwszy: Post PC, my ass!

Ludzie nic nie wiedzą o spadającej sprzedaży pecetów, o tym, że przyszłość należy do smartfonów, tabletów, “sprytnych” telewizorów a może i pralek.

No cóż, prawda jest inna. Co jakiś czas ktoś zupełnie “nietechnologiczny” zapyta się mnie o to, czy przyda mu się tablet, co można zrobić na takim urządzeniu oraz jak się z tego korzysta. Ach, ważna uwaga: niewielu z nich używa słowa “tablet”, częściej słyszę “iPad”.

Pierwszy problem jest taki, że ludzie na złość wizjonerom i branżowym dziennikarzom nie wierzą w tak zwaną erę Post PC. No nie wierzą i koniec.

Kolejna nieprawda. Ludzie wierzą w erę Post PC, dlatego moja Mama woli wziąć ze sobą na wyjazd iPada zamiast laptopa, dlatego mam wielu znajomych, którzy znacznie mniej korzystają z komputera odkąd mają smartfona. Oczywiście, jeszcze nie wykorzystują w pełni możliwości tych urządzeń, ale wydaje mi się że szybciej pozbędą się desktopów/laptopów niż telefonów.

Problem drugi: Obcy to ZUOOO

na pewno sami zauważyliście, że wasi przyjaciele oraz matki, żony i kochanki często nawet nie wiedzą, że mają smartfona…

Nie spotkałem takiej osoby w swoim życiu. Serio.

Tablety są obce do szpiku kości. Nie ma “Mojego komputera”. Nie ma “Paska zadań”. Nie ma podwójnego kliknięcia i okienek. To zło. Trzeba je omijać.

Tablety nie są obce, po prostu trzeba do nich podejść nie tak, jak podchodzi się do komputera, to wszystko. Każda znajoma osoba, która korzystała z iPada (czy innego tabletu jaki miałem do testów) od razu ogarnęła, co i jak. W przypadku tego pierwszego wspomniałem tylko o geście zamykania aplikacji (“Spróbuj zabrać chusteczkę ze stołu.”). Generalnie obsługiwanie tabletu jest tak intuicyjne, że jeżeli ktoś zrozumiał Windowsa, to nie będzie miał z nim problemu. A jeżeli Windows go przerasta w jakiś sposób, także będzie mógł bez większego szkolenia korzystać z tabletu.

Problem trzeci: Fajnie, ale po co mi to?

“Po co mi to urzadzenie? Przecież ma mniejszy ekran niż mój pecet, nie mieści się w kieszeni, jak smartfon no i nie ma klawiatury jak netbook, notebook czy blaszak. Poza tym jest mniej wydajny, ma mniej miejsca na muzykę czy filmy no i aplikacje są inne, niż na peceta. Gorzej by się na nim oglądało filmy, gorzej grało, pracować jest trudno… Wyjaśnijcie mi jeszcze raz, czemu do diabła mam to kupić?”. No właśnie, czemu?

Chociażby dlatego, że na tablecie zrobisz większość rzeczy dużo przyjemniej. Tablet jest mniejszy niż każdy laptop czy netbook. Tablet zjada na śniadanie te ostatnie, jeżeli chodzi o szybkość działania. Na deser da Ci do przeczytania książkę. Masz dużo wydajniejszą baterię. Jeżeli naprawdę potrzebujesz klawiatury – możesz dokupić takową na Bluetooth, nie ma z tym problemu. Do sprawy pojemności wrócę później.

Problem czwarty: Ile to kosztuje?!

A tablet? Za dobry tablet trzeba dać 1800 zł, a za bardzo dobry – nawet 2500 zł. Dwa i pół tysiąca. Tyle pieniędzy za coś, co nie jest w stanie zastąpić nawet jednego z dotychczas używanych urządzeń?!

To jest bardzo ciekawy akapit, bowiem wcześniej Konstanty zrobił wyliczankę.

Przyzwoity notebook do pracy: 1999 zł. Działający długo na baterii, całkiem wydajny netbook: 1400 zł. Konsola do gier: 900 zł. Topowy smartfon kilka miesięcy po premierze: 1600 zł (a u operatora, z umową – 199 zł).

Weźmy chociażby smartfon. Zastąpi komputer? Skoro tablet nie, to smartfon tym bardziej. Zastąpi konsolę do gier? Skoro tablet nie, to smartfon tym bardziej. To nie lepiej kupić prostą Nokię za 200 zł? No chyba lepiej. Tak swoją drogą, nie wiem, jaki topowy smartfon kosztuje 199 zł u operatora z rozsądną umową (tj. około 100 – 130 złotych na 24 miesiące). Dalej. Netbook – po co mi, skoro zgodnie z wyliczanką mam notebooka? A konsola do gier? Łączny koszt tego kompletu to 5899 zł. Ile kosztuje tablet? W najbardziej “wypasionej” wersji około 3000 zł. Zostaje skromne 2899 zł. Sumka, która wystarczy na prosty telefon, konsolę do gier i akcesoria do tabletu, a w kieszeni mamy dalej około 1500 zł.

No więc jak podbić rynek tabletów?

Bądź Apple i zrób iPada. :-)

To proste: sprzedając notebooki. Coś, co użytkownicy dobrze znają, dla czego mają dobrze znane zastosowania, o czym wiedzą, że tego potrzebują. (…) Otóż te notebooki mają… odczepiane, dotykowe ekrany. Tak naprawdę, to są tabletami wyposażonymi w stacje dokujące z klawiaturami, dodatkowymi portami i bateriami, ale kto by się tam wdawał w takie niuanse, prawda?

Naprawdę ktoś chce takim pomysłem przekonać innych, by korzystali z tabletów? Po całym wywodzie jak to ludzie nie lubią zmian, Konstanty wierzy, że nagle ludzie będą odłączać klawiatury i maziać po ekranach swoich tabbooków? Z doświadczenia wiem, że wiele osób jak tylko się da trzyma się przyzwyczajeń i tylko z takich rozwiązań korzysta. A poza tym…

Cena na poziomie 1800-3500 zł jest akceptowalna, jeśli otrzymuje się za nią urządzenie mogące zastąpić dotychczasowy notebook, stacjonarnego peceta czy netbook.

Z tego, co pamiętam, to owe notebooki (czyli nowe maszyny z Windows 8) mają kosztować od ponad 3 tys. złotych wzwyż. I to czasami mocno wzwyż. Ciekawi mnie jednak, dlaczego nagle przestały przeszkadzać małe ekrany, słaba wydajność w grach i mała pojemność dysku (pamiętajmy, że Windows i appki na Windowsa ważą więcej niż na iOS czy Androida).

Ode mnie

Powyższy wpis opierał się na tekście Konstantego i stanowił pewnego rodzaju polemikę z nim. Czy uważam, że tablet może zastąpić komputer? W pewnych przypadkach – tak. Wszystko zależy od tego, czego oczekujemy od danego sprzętu. Niedawno znajoma nauczycielka języków obcych zapytała się mnie, czy przyda jej się iPad. Na pytanie “po co Ci komputer?” odpowiedziała, że do internetu i pisania, czasem przygotować coś dla uczniów. “Oczywiście, że tak”. Znam też osoby, którym tablet się nie przyda do niczego. Te urządzenia nigdy nie zastąpią, ani nie wyprą, wszystkich komputerów, ale często mogą być po prostu rozsądniejszym zakupem niż tradycyjny laptop.