Niemcy nie odrobili zadania domowego. Obywatele mogą być wściekli

Jedni widzą w nich zagrożenie, a drudzy ratunek od energetycznej katastrofy. Elektrownie jądrowe są jednym z najczęściej poruszanych tematów od momentu kryzysu energetycznego i choć mogą uratować świat od problemów, to Niemcy i tak postanowili je wyłączyć.
Niemcy nie odrobili zadania domowego. Obywatele mogą być wściekli

Strzał w stopę czy rozpoczęcie przymusem drogi ku lepszej przyszłości? Niemcy grają bardzo ryzykownie

Kilka dni temu świat dowiedział się, jakie aktualnie jest najbardziej ekologiczne źródło prądu. Do ciekawych wniosków doszli naukowcy, którzy wskazali, że to energia atomowa jest aktualnie najlepszym źródłem prądu. Nie tylko zajmuje najmniej przestrzeni, ale też w najmniejszym stopniu szkodzi planecie. Oznacza to, że dwie katastrofy z nimi związane nie powinny określać podejścia świata do tego typu elektrowni zwłaszcza na terenach, które nie dręczą trąby powietrzne, huragany, tsunami czy trzęsienia ziemi. Na terenach takich właśnie żyjemy, a wręcz żyje na nich praktycznie cała Europa, więc głupio byłoby nie skorzystać z tego i zapewnić sieciom energetycznym potężnego zastrzyku taniej i ekologicznej energii – energii atomowej.

Czytaj też: Największy zator drewniany zmapowany. Jak chroni ekosystem Ziemi przed ogromnym problemem?

Niemcy uważają jednak inaczej. Zgodnie z wieloletnimi przekonaniami, nawet w trwającym od ponad roku kryzysie energetycznym tamtejszy rząd nie postanowił zrezygnować ze swojego dążenia do wygaszania reaktorów jądrowych w swoich elektrowniach W rzeczywistości wyłączenie trzech ostatnich elektrowni atomowych miało miejsce 15 kwietnia 2023 roku i tak oto kraj, w którym energia elektryczna jest droga, porzucił jej najlepsze źródło, uzależniając się jeszcze bardziej od paliw kopalnych. Są jednak szanse, że taka decyzja pozytywnie wpłynie na rozwój energetyki w kierunku źródeł odnawialnych i wodoru.