Wyjątkowy awanturnik powraca i trzyma fason. Recenzja drugiego tomu komiksu Skorpion

Zgodnie z oczekiwaniami, doczekaliśmy się drugiego wydania zbioru komiksów ze Skorpionem w roli głównej. Czy na drugi tom z trzema tomami oryginalnych komiksów warto było czekać?
Wyjątkowy awanturnik powraca i trzyma fason. Recenzja drugiego tomu komiksu Skorpion

Każdy pod każdym dołki kopie, a Skorpion w nie wpada

Skorpion był dla mnie zaskoczeniem. Tyczy się to nie tylko samego cyklu komiksu autorstwa Stephena Desberga oraz Enrico Mariniego, ale też głównej postaci, która ku mojemu zaskoczeniu, nie była tym samym, co autor zafundował nam w ramach cyklu Cygan. Zamiast zwyczajnego awanturnika, będącego dla autora narzędziem do pchania fabuły i akcji, Skorpion jest już postacią znacznie głębszą, która może przekonać do siebie czytelników. Tak było w pierwszym zbiorku i tak też jest teraz, choć dla niektórych może być już męcząca jego pewna słabość, wprowadzająca go ciągle w kłopoty.

Czytaj też: Dla fanów Tarantino i komiksowej ekstrawagancji. Recenzja “Homar Johnson. Tom 1”

Trzy komiksy, które znalazły się w tym zbiorze, obejmują oryginały pod tytułami “Demon w Watykanie”, “Święta Dolina” i “Skarb Świątyni”. Fabułę rozpisaną na ponad 140 stron można wprawdzie skrócić w kilku zdaniach, bo sprowadza się do schematu “to, czego szukasz nie jest w X, a w Y” oraz ciągłych zdrad, za którymi trudno nadążyć, ale zgodnie z oczekiwaniem, komiks i tak zapewnił mi ponad godzinę nieprzerwanej rozrywki.

Czytaj też: Recenzja komiksu Baltimore Tom 1, czyli krwawej historii o łowcy wampirów i zła wszelakiego

Innymi słowy, tak jak poprzedni zbiór mógł utrzymać naszą uwagę zarówno akcją, jak i świetnymi ilustracjami oraz historią, tak ten również to robi, wprowadzając jednak do historii nieco za dużą nutę naiwności. O ile zapaliło to u mnie czerwoną lampkę i na następny zbiorek będę czekał już z małą wątpliwością, czy aby historia tym razem nie będzie skupiać się na dwóch elementach, tak nie mogę nie polecić tego komiksu, o ile szukacie akurat typowego “akcyjniaka”.