Takie komiksy szczególnie szanuje. Recenzja Joe Golem. Okultystyczny detektyw

Mając wybór między książkami a komiksami, zawsze wybiorę te pierwsze, kiedy chcę zaangażować się w lekturę oraz dać się porwać historii… i te drugie, kiedy akurat szukam czystej rozrywki. Na całe szczęście Joe Golem. Okultystyczny detektyw autorstwa Mike’a Mignoli wpisuje się w rodzaj komiksów, które wciągną w historię nawet zwolennika książek.
oplus_1048576

oplus_1048576

Cegła na wiele posiedzeń. Joe Golem. Okultystyczny detektyw to nie byle jaka pozycja

Gruba okładka, cegła o wymiarach 17 x 26 cm i 536 stron – oto Joe Golem. Okultystyczny detektyw w skrócie, który obejmuje cztery oryginalne tomy. Chociaż główny pomysł na tę historię narodził się w głowie Mike’a Mignolii, a więc twórcy m.in. Hellboya, który pełnił też funkcję współscenarzysty, to swoje trzy grosze do niej dorzucił też drugi scenarzysta – Christopher Golden. Jednak pomimo tego podziału, charakter twórczości Mike’a jest tutaj najbardziej widoczny, a fenomenalne grafiki świetnie to uzupełniają.

Czytaj też: W świecie pełnym iluzji wszystko jest kłamstwem. Recenzja komiksu Cyberpunk 2077: Blackout

Historia w tym komiksie jest skupiona na wątku głównego bohatera (Joe) oraz jego “opiekuna”, który dba o jego sekret i wykorzystuje w celu zapewnienia bezpieczeństwa całemu miastu (zalanemu Nowemu Jorkowi). Chociaż historia co jakiś czas skręca w nieco inną stronę, to zawsze dorzuca do głównego dania kolejny element układanki, co jak na fabułę zamkniętą na łamach aż czterech zeszytów, spaja całość w bardzo efektownym stylu. Dorzućmy do tego fenomenalny klimat i styl, a nawet zapiski autorów na początku i na końcu i tak oto otrzymamy komiks, który jest nie tylko kawałem fajnej zabawy, ale też ma w sobie duszę, dzięki zaangażowaniu wszystkich powiązanych z projektem.