Recenzja komiksu Cień nietoperza. Dylan Dog/Batman. Tom 1, czyli co ma Batman do szatana?

Szaleństwo na łamach komiksów nie jest niczym nowym i nie inaczej jest tym akurat razem, bo komiks Cień nietoperza. Dylan Dog/Batman Tom 1 wydany przez wydawnictwo Egmont to spojrzenie na uniwersum DC i Batmana z zupełnie innej strony.
oplus_1048576

oplus_1048576

Batman wreszcie poza Gotham, czyli idealny komiks do ekranizacji

Gotham to, Gotham tamto. Zło, brud i hultaje na każdym kroku. Jako że to miasto jest znakiem rozpoznawalnym każdej historii, w której występuje Batman, to powiew świeżości po prostu musimy przyjąć z otwartymi rękoma. Cień nietoperza. Dylan Dog/Batman. Tom 1 jest przykładem właśnie takiego zerwania osadzenia historii Batmana w mieście Gotham. Wprawdzie część fabuły toczy się właśnie tam, to przeniesienie jej z początku do Londynu nadaje temu dzieło odświeżającego charakteru, którego dodatkowo buduje skupienie się na Dylanie Dogu, czyli młodym “detektywie koszmarów” z ciekawym szóstym zmysłem, grającym tutaj ewidentnie pierwsze skrzypce.

Czytaj też: 152 stron krwawej masakry, czyli recenzja Injustice. Bogowie pośród nas. Rok zerowy

W tym komiksie dzieje się dużo. Z jednej strony konfliktu znajduje się tradycyjnie już Joker, ale tym razem z pewnymi wyjątkowymi “przyjaciółmi”. Od jednego z nich zresztą z czasem sam zaczyna stronić, przyznając, że choć on sam jest potworem z punktu widzenia ludzi, to ten drugi jest tym prawdziwym potworem. Tym, kogo trzeba się bać i kto musi zostać “odesłany na tę drugą stronę”. Nie tylko w przenośni. Poza tym w Cień nietoperza. Dylan Dog/Batman. Tom 1 występuje też wiele innych ikonicznych postaci, a jakość wykonania i same grafiki są tak fenomenalne, że niejednokrotnie złapiecie się na tym, że po prostu będziecie się nim przyglądać przez dłuższą chwilę. Innymi słowy, jeśli nad tym komiksem się zastanawialiście, to gwarantuję wam – warto.