USA ukrywały prawdę przez dekady. Jak wyglądał rekordowy pojedynek powietrzny?

Przez dekady świat nie mógł się o tym dowiedzieć, bo inaczej zimna wojna mogłaby przerodzić się w III wojnę światową, kiedy to ZSRR oficjalnie otrzymałby casus belli. Dopiero w 2023 roku poznaliśmy prawdę na temat trwającego 35 minut najdłuższego pojedynku powietrznego w historii amerykańskiej armii.
USA ukrywały prawdę przez dekady. Jak wyglądał rekordowy pojedynek powietrzny?

Niegdysiejszy porucznik Marynarki Wojennej USA dokonał niemożliwego na sterami myśliwca

18 listopada 1952 roku pogoda nie dopisywała czterem pilotom myśliwców Grumman F9F-5 Panther, którzy wystartowali z pokładu lotniskowca USS Oriskany na Morzu Japońskim. Była w rzeczywistości przeszkodą, bo zachmurzenie zaczynało się na wysokości zaledwie 150 metrów, a trwająca zamieć śnieżna sprawiała, że widoczność sięgała zaledwie 3,2 km. Wymusiło to na pilotach korzystanie z komunikacji radiowej, z której to niespodziewanie otrzymali rozkaz przechwycenia formacji wrogich odrzutowców wykrytych 130 km na północ i zmierzających w ich kierunku. Tak rozpoczął się koszmar, w którym życie straciło wielu pilotów. Więcej na ten temat poznacie poniżej.

Czytaj też: Wojsko USA miało rację. Sprzęt Nvidii buduje militarną potęgę Chin

Dlaczego dowiadujemy się o tym dopiero dziś? Bo… polityka. Po tej brawurowej akcji uznano, że historia o bohaterskim pilocie nie może ujrzeć światła dziennego, aby nie doprowadzić do eskalacji zimnej wojny. Oficjalnie bowiem ZSRR nie brał udziału w wojnie koreańskiej, więc zestrzelenie radzieckich myśliwców przez amerykańskiego myśliwca mogło potencjalnie zapewnić Związkowi Radzieckiemu casus belli. Koniec zimnej wojny był równoznaczny z wyciąganiem wszystkich brudów z utajnionych akt i tak oto w 1992 roku Rosja potwierdziła zestrzelenie właśnie czterech myśliwców MiG-15, a niedawno amerykańska strona zaczęła dociekać prawdy.