Wiedźmin. Kraniec świata – jak wypada adaptacja opowiadania w formie komiksu?
Materiał źródłowy, czyli opowiadanie Kraniec świata, opiera się na ironicznej konfrontacji świata racjonalnego z ludowymi wierzeniami. Geralt i Jaskier trafiają do prowincjonalnej osady, gdzie mieszkańcy skarżą się na obecność diabła. Wiedźmin ma rozwiązać problem, ale pod warunkiem, że stworzenie nie zostanie zabite. Komiks oddaje ten rdzeń fabularny bez istotnych odstępstw. Poszczególne sceny zostały zredukowane, jak przystało na kosztujący niespełna trzy dyszki 56-stronicowy komiks w miękkiej oprawie i formacie 16,7 × 25,5 cm, ale najważniejsze dialogi i wydarzenia zostały zachowane.
Czytaj też: 15 twarzy Człowieka ze Stali. Recenzja komiksu “Superman. Świat”

Narracja została z kolei skondensowana w sposób typowy dla komiksowego medium – z ograniczeniem opisu i skupieniem się na wizualnej prezentacji postaci oraz lokacji. Rysunki są z kolei utrzymane w ekspresyjnej, miejscami przerysowanej konwencji, a całościowo warstwa graficzna jest konsekwentna, kolorystyka nasycona, a kadrowanie dobrze prowadzi czytelnika przez kolejne sceny. Chociaż autorzy nie wprowadzili zmian, które mogłyby zaburzyć odbiór historii przez osoby znające oryginał, to jednocześnie adaptacja skraca niektóre partie dialogowe, zachowując główną wymowę i układ wydarzeń. Przekształcenia wynikają raczej z ograniczeń formatu niż z autorskiej reinterpretacji.


Czytaj też: Recenzja komiksów Spider-Man/Deadpool. Póki śmierć nas nie rozłączy… bo to bardzo bromantyczne
Wiedźmin. Kraniec świata jako komiks pełni rolę przystępnej, wizualnej interpretacji znanego opowiadania. Dobrze sprawdza się jako skrócona forma przypomnienia treści oryginału. Chociaż z perspektywy czytelnika zaznajomionego z tekstem Sapkowskiego odbiór pozostaje zgodny z intencją literacką, to wrażenia po przeczytaniu całości są… miałkie. To oczywiście kwestia subiektywna, bo mając z tyłu głowy wrażenia z czytania oryginału przed laty, miałem wrażenie, że tym razem przeczytałem coś, co nie ma w sobie “pazura” charakterystycznego dla historii Sapkowskiego. Przypomniało mi to zresztą, jak ważne jest czytanie książek, bo pracująca przy tym wyobraźnia i brak uproszczeń wspólnie sprawiają, że odbiór historii jest zupełnie inny… lepszy, choć wolniejszy.
