“Przedwieczni” ze stajni Marvel Fresh, wydani w naszym kraju nakładem Egmontu, to odświeżenie klasycznych postaci Jacka Kirby’ego, które w latach 70. ubiegłego wieku miały być jego mityczną odpowiedzią na superbohaterskie uniwersum. Gillen wraca do tego pomysłu, ale filtruje go przez własną, wyraźnie filozoficzną wrażliwość. Opowieść zaczyna się od elementu, który w świecie nieśmiertelnych wydaje się paradoksem – ktoś zginął naprawdę, nie wracając dzięki kosmicznej technologii. To zakłócenie odwiecznego cyklu sprawia, że bohaterowie – Thena, Sersi, Ikaris i reszta – muszą nie tylko odkryć, kto stoi za tym wydarzeniem, ale i zmierzyć się z pytaniem, czy dotychczasowy porządek w ogóle miał sens.
Czytaj też: Spider-Man kontra własne ja. Recenzja “Sagi klonów”
Fabuła ma strukturę kryminału splecionego z kosmiczną epopeją. Gillen wplata tu motyw zdrady, tajemnicy i rozłamu, ale zamiast podawać czytelnikowi prostą intrygę, każe mu zastanowić się nad samą naturą Przedwiecznych. Kim są – strażnikami, narzędziami Celestiali, a może więźniami własnej nieśmiertelności? Ta narracja, pełna introspekcji i metafor, bliższa jest opowieściom o bogach Homera niż typowym superhero story.
Przedwieczni – recenzja komiksu
Gillen, znany z “The Wicked + The Divine” czy “Die”, zawsze traktował popkulturę jak nowoczesny mit. W “Przedwiecznych” robi to samo przedstawia superistoty jako alegorie naszych własnych lęków i obsesji. Nieśmiertelność, którą posiadają, nie jest przywilejem, ale ciężarem: wieczność pozbawia ich rozwoju, sprawia, że są jak aktorzy uwięzieni w jednej roli od milionów lat.


Scenariusz mistrzowsko balansuje pomiędzy opowieścią o kosmicznych bitwach a intymnymi refleksjami o kondycji jednostki. Gillen pokazuje Przedwiecznych jako postaci, które z jednej strony są czymś w rodzaju żywych bogów, a z drugiej – przypominają ludzi zagubionych w świecie, gdzie sens przestaje istnieć. Ten egzystencjalny wymiar czyni komiks czymś więcej niż kolejnym rebootem – to raczej traktat o tym, co znaczy być niezmiennym w świecie, który zmienia się zawsze i nieuchronnie.

Esad Ribić, którego fani Marvela doskonale pamiętają z “Thora Gromowładnego” Jasona Aarona, tworzy w “Przedwiecznych” obrazy monumentalne, pełne patosu, a zarazem przesiąknięte melancholią. Każdy kadr wygląda jak fresk – nie tylko ilustruje akcję, ale i buduje nastrój obcowania z czymś większym, odwiecznym, ponadludzkim.

Guiu Vilanova, który wspiera Ribića, wnosi z kolei precyzję i dyscyplinę narracyjną, przez co całość zyskuje klarowność. To dzięki niemu sceny bardziej przyziemne – rozmowy, konflikty wśród bohaterów – nie toną w patosie, lecz nabierają dramatycznej lekkości. Kolory podkreślają nastrój – raz pełne złocistego blasku, jakbyśmy patrzyli na antyczne malowidło, innym razem przygaszone i chłodne, jak w thrillerze science fiction. Efekt jest taki, że wizualnie “Przedwieczni” nie przypominają typowego komiksu Marvela – bliżej im do malarskich wizji Moebiusa czy ilustracji fantasy z lat 80. ubiegłego wieku.


Komiks ukazał się równolegle z filmową adaptacją Chloé Zhao (“Eternals” z 2021 roku), ale nie próbuje jej naśladować. Gillen i Ribić idą w przeciwnym kierunku – odrzucają hollywoodzką schematyczność i skupiają się na pytaniu, jak reinterpretować Kirby’ego w XXI wieku. W MCU Przedwieczni byli opowieścią o rodzinie i odpowiedzialności. W komiksie stają się raczej metaforą: wieczności, która gnije od środka.
Czytaj też: W świetle Księżyca nie ma przebaczenia. Recenzja komiksu “Moon Knight. Tom 1”
Pod powierzchnią kosmicznego konfliktu kryje się refleksja, która uderza w nas dziś szczególnie mocno. W epoce, w której marzymy o nieśmiertelności – od transhumanizmu po biotechnologię wydłużającą życie – Gillen przypomina, że niekończące się istnienie może być przekleństwem. Bohaterowie, którzy nie mogą umrzeć, tracą zdolność do wzrastania, do odnajdywania znaczenia w chwili.

“Przedwieczni” Kierona Gillena to dzieło osobliwe w katalogu Marvela. Z jednej strony – monumentalne, epickie, pełne widowiskowych wizji Ribića. Z drugiej – intymne, egzystencjalne, odważne w stawianiu pytań, których zwykle w komiksach superhero się unika. To nie jest komiks dla każdego, także ze względu na swoją zawiłą fabułę. Nie znajdziesz tu lekkości Spider-Mana czy ironii Deadpoola, ale “Przedwieczni” są dziełem, które pozwala spojrzeć na superbohaterów jak na współczesnych bohaterów tragedii antycznej. W ich wieczności odbija się nasze własne pytanie: jak żyć, wiedząc, że czas – nasz największy wróg i zarazem błogosławieństwo – nie jest dany na zawsze?
