Za projektem stoją badacze związani z japońskim miastem Aomori. Jedną z cech wyróżniających to miejsce jest bez wątpienia obecność pokrywy śnieżnej. Wystarczy wspomnieć, iż w skali roku tamtejsza pokrywa śnieżna wynosi mniej więcej 800 centymetrów. Usuwanie go nie należy do tanich zadań – w ubiegłym roku lokalne władze przeznaczyły 46 milionów dolarów na odśnieżanie budynków i dróg.
Czytaj też: Naukowcy pozamiatali. Ekologiczny wodór ma szanse odmienić świat, a jego produkcja właśnie zyskała nowy sens
Nieco osobliwa może wydać się technika usuwania śniegu, który trafia do morza. Z tego względu przedstawiciele startupu Forte oraz University of Electro-Communications postanowili zaproponować alternatywne rozwiązanie problemu, jakim są nadmierne opady śniegu.
Idea jest dość osobliwa i zakłada użycie śniegu do generowania czystej i niedrogiej energii elektrycznej. Co więcej, nie ogranicza się ona do teorii i została już nawet sprawdzona w praktyce. Pojawia się oczywiście pytanie: jak to w ogóle możliwe? Wyjaśnijmy więc, na czym polega cały proceder. Naukowcy wykorzystują śnieg i powietrze do zasilania turbiny, która wytwarza energię elektryczną.
Kluczowa w pozyskiwaniu energii ze śniegu ma być różnica temperatur
Powietrze z zewnątrz ma wyższą temperaturę od tego, które gromadzi się w obrębie śniegu, dlatego można skorzystać z rurek cieplnych, aby dostarczyć zimne i ciepłe powietrze do cieczy chłodzącej wewnątrz turbiny. Różnica temperatur doprowadzi do powstania prądu konwekcyjnego w tej cieczy, a turbina będzie się obracać i produkować prąd.
Czytaj też: Jak pozyskać energię z jadących pociągów?
Pomysłodawcy są przy tym niezwykle pewni skuteczności swojego rozwiązania. Jak wyjaśniają, proponowana przez nich metoda może zapewniać taką samą wydajność jak elektrownia słoneczna. Efektywność będzie rzecz jasna zależna od różnicy temperatur: im będzie ona większa, tym bardziej będzie rosła wydajność.