Batman, o którego nie prosiliście, ale którego potrzebujecie. Ten komiks jest pełen zaskoczeń

Szaleństwo na superbohaterów jakoś mnie ominęło, ale zachwyt dziełami Lovecrafta obudził się we mnie już przed kilkoma laty i nadal nie słabnie. Stąd też moje zainteresowanie komiksem Batman: Zagłada Gotham autorstwa łącznie czterech osób, który to przedstawia historię, o jakiej naprawdę wam się nie śniło.
Batman, o którego nie prosiliście, ale którego potrzebujecie. Ten komiks jest pełen zaskoczeń

Wyjątkowy Batman w wyjątkowej historii, czyli odgrzewany kotlet, ale z ciekawą panierką

Na jak wiele sposobów można opowiedzieć historię o człowieku-nietoperzu, który po raz kolejny ratuje miasto Gotham? Komiksy udowadniają nam od dawna, że na tak wiele, że nawet sobie tego nie wyobrażamy, a przekleństwo padające na rodzinę Batmana w przeszłości jest idealnym punktem wyjściowym do szaleństw wszelakiej maści. Przykładem tego jest trzyodcinkowa seria komiksowa z lat 2000-2001 pod tytułem Batman: Zagłada Gotham (oryginał: Batman: The Doom That Came to Gotham).

Czytaj też: W szkole zapewne ich nie znosiliście, ale teraz warto do nich wrócić

Ta trafiła na rynek pod szyldem DC Comics, a za scenariusz do niej odpowiadał Mike Mignola oraz Richard Pace, podczas gdy wszystkie rysunki wykonał Troy Nixey i Dennis Janke. O ile dialogi i prowadzenie historii jakoś specjalnie nie powalają, tak sam scenariusz oraz grafiki stworzone na potrzeby tych zeszytów już wręcz przeciwnie. Zwłaszcza że opowieść przedstawia całkowicie alternatywną wersję Batmana w latach dwudziestych, który musi stawić czoła mistycznym i nadprzyrodzonym siłom, które zagrażają (oczywiście) Gotham i mają wiele wspólnego z samym głównym bohaterem. Mogliście już zresztą o nim słyszeć, bo ta historia została przedstawiona w tym roku na małym ekranie w formie animacji ocenianej niespecjalnie wysoko.

Czytaj też: Olimp miesza się w sprawy superbohaterów, czyli recenzja Injustice. Bogowie pośród nas. Rok czwarty

Trudno się jednak temu dziwić, bo kolejne akcje są w tym komiksie bardzo, ale to bardzo chaotyczne, co tyczy się też grafik, ale te akurat mogą się podobać, bo w przedstawionym w nich chaosie można doszukać się reguły, którą kierowali się autorzy. W gruncie rzeczy miałem niemałe trudności w odnalezieniu się w tej historii podczas lektury, choć nie zważałem na to specjalnie bardzo, a to przez połączenie historii Batmana z filarami, na której swoją sławę zbudował H.P. Lovecraft. Sam pomysł na takie coś jest ciekawy, wykonanie już raczej dobre, ale nie zachwycające, choć z drugiej strony każdy fan Batmana, Lovecrafta i ogólnie uniwersum DC znajdzie tutaj coś dla siebie. Dlatego też polecam sięgnąć po komiks Batman: Zagłada Gotham zwłaszcza tym osobom.