“Tajna inwazja” to historia wydana w USA w 2008 r., którą na polskim rynku można było poznać już w 2015 r. w ramach “Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela”. Ale wydawnictwo Egmont zrobiło dobrą rzecz i postanowiło przypomnieć nam o nim w idealnym momencie, wraz z premierą nowego serialu na platformie Disney+.
Czytaj też: Silver Surfer, który zasługuje na własny film. Recenzja “Silver Surfer. Tom 1 i Tom 2”
Zbieżność jest tu symboliczna, bo w niedawnej wypowiedzi dla IGN, Ali Selim – reżyser serialu “Tajna inwazja” – powiedział, że Marvel wręcz zasugerował mu, by przed rozpoczęciem prac nie czytał komiksu i nie inspirował się nim. To sprawia, że obie historie, choć dotyczące wojny ze Skrullami, można potraktować niezależnie. Komiks co prawda można przeczytać przed obejrzeniem serialu, ale lekturę można odłożyć też w czasie do zakończenia pierwszego (oby nie jedynego) sezonu. A na to musimy trochę poczekać, bo Disney będzie nam serwował odcinki w tygodniowych odstępach.
“Tajna inwazja” – recenzja komiksu
Nawet jeżeli nie znacie wystarczająco dokładnie komiksowego uniwersum Marvela, to Skrulli powinniście kojarzyć już z filmu “Kapitan Marvel”. Są to postacie zmiennokształtne, których główną cechą jest możliwość “podszywania się” pod innych, także superbohaterów. Pomysł kradzieży tożsamości nie jest niczym niezwykłym i w komiksach pojawiał się już wielokrotnie, ale tutaj został podniesiony do potęgo n-tej, doprowadzając do kolejnej kosmicznej wojny. W świecie komiksowym skala wydarzenia jest niewyobrażalna, bo dotyka nie tylko Avengers, ale także inne grupy superbohaterów, w tym Fantastyczną Czwórkę, Thunderbolts i X-Men.
![](https://konto.ittechblog.pl/uploads/2023/06/IMG_0137-1600x1200.jpeg)
Jednym z najciekawszych wątków jest pokazanie, jak superbohaterowie przestają sobie ufać i zwracają się przeciwko sobie. Ma to tym większe znaczenie, że do zdarzeń tych dochodzi tuż po dobrze znanej Wojnie Domowej, podczas której to starli się ze sobą zwolennicy Kapitana Ameryki i Iron Mana. Był to naprawdę trudny czas dla wszystkich superbohaterów.
![](https://konto.ittechblog.pl/uploads/2023/06/IMG_0140-1600x1200.jpeg)
![](https://konto.ittechblog.pl/uploads/2023/06/IMG_0143-1600x1200.jpeg)
![](https://konto.ittechblog.pl/uploads/2023/06/IMG_0138-1600x1200.jpeg)
Skrulle nie bez przyczyny wybrali taki moment na swoją inwazję i wszystko dobrze zaplanowali. Sprowadzili na Ziemię chaos w czystej postaci, co czuć już od pierwszych stron komiksu. Akcja jest tu bardzo dynamiczna, na poszczególnych planszach dużo się dzieje, wiele osób ze sobą walczy, a momentami sam czytelnik czuje się zagubiony. To celowy efekt, który ma na celu nie tyle zniechęcenie nas do opowiadanej historii, ale pokazanie złożoności intrygi. Brian Michael Bendis w mistrzowski sposób pokazuje, jak każdy stopniowo traci do każdego zaufanie, nawet najbliższego.
Mimo iż momentami może wydawać się, że scenariusz jest tu tylko tłem i pretekstem do tego, by w jak najbardziej efektowny sposób pokazać walki różnych superbohaterów, to jest to świetny thriller polityczny, co niewątpliwie będzie można też odczuć w serialu. Minusem zeszytów zebranych przez wydawnictwo Egmont jest fakt, że mamy tu wyłącznie 8 najważniejszych części “Tajnej inwazji”. Nie ma tu ani prequelu, ani epilogu tej historii, a szkoda, bo wydarzenia które doprowadziły do inwazji Skrulli są równie ciekawe, co sama wojna, podobnie zresztą jak jej konsekwencje.
![](https://konto.ittechblog.pl/uploads/2023/06/IMG_0139-1600x1200.jpeg)
Strona wizualna powieści, za którą odpowiada Leinil Francis Yu, mi bardzo przypadła do gustu. Jego kreska jest efektowna, momentami wręcz przewidywalna, a nierzadko traficie tu na ogromne rozkładówki, na których to dwie grupy “tych samych” superbohaterów stają naprzeciwko siebie. Momentami można się zatrzymać i wręcz zachwycić pracą rysownika, bo jest ona najwyższej próby. Wszystko to podane w krzykliwych, intensywnych barwach. To naprawdę może się podobać.
Czytaj też: Spider-Man jeszcze bardziej filozoficzny niż zwykle. Recenzja “Amazing Spider-Man. Tom 1”
“Tajna inwazja” to jedna z najważniejszych opowieści w stajni Marvela. Sama intryga jest zawiła i spokojnie mogłaby być punktem wyjścia do pełnometrażowego filmu “Avengers”, ale może nawet lepiej, że w MCU zdecydowano się postawić na serial. Będziemy mieli więcej czasu, by delektować się znakomitym Samuelem L. Jacksonem, no i głowić się, kto jest ukrytym wrogiem, a kto prawdziwym sprzymierzeńcem. Sam komiks to zdecydowanie jedna z najważniejszych pozycji Marvela ostatnich 50 lat i pozycja obowiązkowa, zarówno dla weteranów, jak i zaczynających przygodę z opowieściami graficznymi.