Z tym gościem nie ma żartów. Recenzja “Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi”

Można go lubić lub nienawidzić, ale Punisher to jedna z najbardziej “ludzkich” postaci uniwersum Marvela. Komiks “Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi” przesycony jest totalną rozwałką i duchem kaset VHS i początków lat 90. ubiegłego wieku. Czy warto po niego sięgnąć dzisiaj?
Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi

Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi

Punisher to postać niejednoznaczna i wielowymiarowa – jego status jako superbohatera lub antybohatera jest kwestią sporną i w dużej mierze zależy od interpretacji odbiorcy. Wynika to z faktu, że Punisher w przeciwieństwie do większości superbohaterów, wykorzystuje przemoc do zwalczania przestępczości i zabija swoich przeciwników. Z tego powodu ma problemy z dogadaniem się z innymi postaciami zamieszkującymi Nowy Jork, m.in. Daredevilem czy Spider-Manem.

Czytaj też: “Tajna inwazja” to kwintesencja Marvela. Przeczytaj komiks, obejrzyj serial – albo odwrotnie

“Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi”, który ukazał się dzięki wydawnictwu Egmont, zbiera solowe przygody Franka Castle z lat 1988-1989 i stanowi esencję ówczesnego kina sensacyjnego. To prawie pięćset stron wypełnionego po brzegi akcją komiksu – surowego i brutalnego, choć dla niektórych być może nieco kiczowatego (jak to z retroestetyką bywa) i poważnego. Mocną stroną tego albumu jest obecność innych postaci z uniwersum Marvela.

Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi

Punktem kulminacyjnym akcji jest starcie z Kingpinem, czyli Wilsonem Fiskiem, którego imperium przestępcze sięga nawet szkół. Mamy tu także ciekawy występ gościnny, bo Frank łączy siły z Moon Knightem, a że Marc Spector wyznaje podobną filozofię zwalczania przestępczości, co Punisher, to panowie wyjątkowo dobrze się dogadują.

“Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi” – recenzja komiksu

“Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi” przepełniony jest strzelaniem i zabijaniem, a fabuła to jedynie tło, by pchnąć akcję do przodu. W zawartych tu historiach jest mnóstwo absurdów, ale jest to zgodne z duchem kina akcji sprzed ponad 30 lat, bo wtedy nikt inaczej nie prowadził opowieści.

Czytaj też: Silver Surfer, który zasługuje na własny film. Recenzja “Silver Surfer. Tom 1 i Tom 2”

Frank Castle przekracza granice bezwzględności, nie ma żadnych dylematów moralnych, a każdy przestępca zasługuje według niego na najwyższy wymiar kary. Pełno jest tu oklepanych motywów, które dzisiaj można by skwitować sardonicznym uśmiechem, np. gangów opanowujących szkoły, skorumpowanych policjantów czy azjatyckich organizacji.

Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi

Dla młodych czytelników, lektura “Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi” może być jak wyprawa na inną planetę – egzotyczna, przerysowana, a momentami wręcz kuriozalna. Tak dzisiaj już nie pisze się komiksów! Ba, tak nie opowiada się historii w ogóle. Ale dla całej rzeszy stęsknionych za klimatem “ejtisowym”, będzie to nostalgiczna podróż do czasów dzieciństwa, w których filmy akcji oglądało się z wypiekami na twarzy za (nie)pozwoleniem rodziców.

Zebrane tu zeszyty są różnorodne. W jednym z nich Punisher musi zmierzyć się z… robotem, a w innym postanawia być bokserem! Samo starcie z Kingpinem jest emocjonujące i mocno satysfakcjonujące, a przy okazji stawia ciekawe pytania o granice sprawiedliwości i potrzebę wybrania mniejszego zła.

Za scenariusz odpowiada Mike Baron, Roger Salick, Mark Grunewald i Peter Sanderson, a jeżeli chodzi o kreskę, to mamy tu wczesną twórczość Erika Larsena, który dopiero rozwijał swój warsztat. Rysunki są ekspresyjne i nieco kiczowate, ale idealnie pasują do retroestetyki.

Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi

“Punisher Epic Collection. Kingpin rządzi” to przykład komiksowej archeologii. Nie jest to album dla każdego, ale ma swoje momenty, które fani Franka Castle powinni znać. To idealna propozycja dla osób, które chcą odbyć podróż sentymentalną do czasów, w których wydawnictwo TM-Semic nie miało sobie równych na polskim rynku. Lektura tego komiksu może być idealną lekcją historii, pokazując, kto rządził w erze kiczu i czasach dzieciństwa wielu z nas.