Co Techland na to, że w Dying Light 1 gra więcej osób niż w drugą część?

Techland musi zmierzyć się z, zapewne dość niespodziewanym dla nich, zadaniem. Wciąż wielu graczy wybiera pierwszą część Dying Light i jest ich już tak dużo, że wygrywa ona z nowszą odsłoną.
dying light
dying light

Dying Light 1 niepokonane

Zawsze jestem w kropce, jak przedstawiać takie firmy, jak Techland. Do niedawna napisałbym, że to polska firma, ale teraz chyba wypadałoby już pisać, że to chińska firma… z Wrocławia. Większość firmy należy już do chińskiego Tencenta, a tuż po przejęciu udziałów, do gry trafił patch dodający cyfrowy sklep, jak z darmowej produkcji – z mikrotransakcjami nastawionymi na wyciąganie pieniędzy od graczy. Być może między innymi takie zachowania sprawiają, że gracze wolą pierwszą część Dying Light z 2015 roku?

Czytaj też: PlayStation VR2 być może zadziała z PC

Jak wyraźnie widać to w statystykach Steama – na komputerach w Dying Light 1 gra więcej osób niż w Dying Light 2. Średni peak jednocześnie grających wynosi w pierwszej części około 7616 osób, podczas gdy dla drugiej odsłony jest, to około 4000 graczy. Niedawna skok popularności dwójki, który wywindował jej wynik na prawie 45 tysięcy graczy, to chwilowa anomalia, wywołana tym, że do dziś można grać w tę produkcję za darmo. Zobaczymy, co się stanie po zakończeniu tzw. darmowego weekendu.

Czytaj też: Jak Call of Duty łączy się z modą

Jak popularność pierwszej części komentuje Tymon Smektała z Techlandu?

Dying Light 1 to świetna gra, oferująca osiem lat dodatkowej zawartości, którą możecie teraz kupić w niskiej cenie. Ciężko jest to przebić! Ale tak, jesteśmy zadowoleni z prowadzenia dwóch gier jednocześnie, jako że służą innym celom. Pierwsza gra to świetny punkt wejścia w świat Dying Light, a widzimy wielu graczy, którzy potem przechodzą do drugiej części, która wciąż jest naszą propozycją premium.

Sam wróciłem wczoraj do Dying Light 2, aby przejść dodatkową, darmową misję wprowadzającą broń palną do tej odsłony. Z jednej strony miło, że bezpłatnie otrzymujemy dość długi wątek, ale jednocześnie jest on kwintesencją DL2. Dialogi są po prostu straszne, dubbing jeszcze gorszy, gra jak zwykle udaje, że mamy jakieś wybory moralne, a rozgrywka… jakaś taka minimalnie gorsza, niż to, co było w poprzedniej grze.