Flashpoint. Powrót odpowiada na pytanie, co by było, gdyby w alejce przeżył nie Bruce, a jego rodzice?
Flashpoint Beyond to intrygująca seria limitowana opublikowana przez DC Comics w 2022 roku. Skupia się wokół nie Bruce’a Wayne’a, a Thomasa Wayne’a w roli Batmana, zapewniając unikalny wgląd na kwestię tego “co by było gdyby”, stanowiąc ciekawy splot przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Sprowadza się do historii, w której Thomas Wayne, który poświęcił wszystko, aby pomóc Flashowi przywrócić wszechświat i uratować życie swojego syna Bruce’a Wayne’a, budzi się w świecie, który uważał za zniszczony. Znajdując się ponownie w znanej, ale rozbitej rzeczywistości, Thomas jest zmuszony ponownie przywdziać kostium Batmana, a jego misją jest odkrycie tajemnicy, jak ten świat nadal istnieje. Jego podróż przez ulice Gotham prowadzi do odkryć, które mają daleko idące konsekwencje dla uniwersum DC.
Czytaj też: Recenzja komiksu Cień nietoperza. Dylan Dog/Batman. Tom 1, czyli co ma Batman do szatana?
Chociaż może się tak wydawać, ten komiks nie izoluje swojej historii w ramach świata Flashpoint. Reperkusje działań Thomasa Wayne’a i istnienie tej alternatywnej rzeczywistości mają znaczący wpływ na szerszy multiversum DC, co czyni tę serię obowiązkową lekturą dla fanów zainteresowanych większą ciągłością fabularną. No i jest też “ten inny Batman”. Bohater, który nie ma za wiele wspólnego z czystym bohaterstwem, do którego przyzwyczaiła nas Ligia Sprawiedliwości przez lata.
Czytaj też: Takie komiksy szczególnie szanuje. Recenzja Joe Golem. Okultystyczny detektyw
Tradycyjnie, jak na komiksy tego typu w wydaniu Egmont przystało, Flashpoint. Powrót to ponownie przykład fenomenalnie wydanej pozycji, łączącej sześć zeszytów Flashpoint Beyond na łamach ponad 200 stron w twardej oprawie. Chociaż z twórczością autorów albo nigdy nie miałem do czynienia, albo nigdy nie zwróciłem na to uwagi, tak odnoszę wrażenie, że ten komiks był jedną z najlepiej zaprojektowanych wizualnie pozycji, z jakimi miałem do czynienia. Wszystko przez przywiązanie do detali, które nieraz sprawiały, że wyjątkowo zatrzymywałem się zwłaszcza na scenach tytułowych, aby podpatrzeć dokładnie to, co przedstawiają, bo nie był to w większości artystyczny flex autora, a bardzo udana próba przekazania szczegółów na temat fabuły. Dlatego zresztą tej pozycji po prostu nie mogę nie polecić i to nawet pomijając bardzo rozczarowujący finał i zamieszanie, z którym musi poradzić sobie każdy czytelnik niezaznajomiony aż tak z uniwersum DC.