Star Wars Outlaws to podsumowanie dzisiejszego Ubisoftu
W przeszłości Ubisoft potrafił dostarczać dobre produkcje. To było jednak kilkanaście lat temu, a dziś firma tak przywiązała się do swojej formuły otwartego świata, że nie potrafi już chyba robić niczego innego, a co najgorsze – robi to coraz gorzej. Sam będąc na bieżąco z uniwersum Assassin’s Creed, zaczynam odczuwać spadek jakości serii (a i Shadows ze swoimi brzydszymi i gorzej blendującymi się animacjami niż w pierwszej części raczej będzie ciągnęło markę w dół).
Czytaj też: Sony tak promuje Concord, że aż mi głupio
Dziś jednak o Star Wars Outlaws. Tytuł zebrał bardzo rozbieżne oceny wśród recenzentów i mamy z jednej strony 9/10, a z drugiej nawet 4/10 od dużych serwisów. Gracze są bezlitośni dla gry i publikują nagrania ze wszystkimi jej problemami. Zacznijmy od tego, jak tragicznie prezentują się modele postaci, a i same animacje rozmów to ogromny spadek formy studia.
Nikt z twórców najwyraźniej nawet nie pomyślał, że sytuacja, w której bohaterka nokautująca bohaterów noszących hełmy raczej nie ma żadnego sensu.
Sztuczna inteligencja? Tak źle jeszcze nie było.
Czytaj też: Jest nadzieja dla “Indiana Jones” od MachineGames po wpadce z ostatnim Wolfensteinem
Dorzućmy do tego też błąd występujący u wszystkich graczy. W końcu na pewno nikomu z setek testerów gry nigdy się taka sytuacja nie zdarzyła i deweloperzy nie olaliby takiego problemu, prawda? 130 dolarów się należy.
To się naprawdę musi skończyć. Zachodnie firmy są już tak bezczelne w kwestii wypuszczania niegotowych gier, które nie oferują nic oryginalnego, że po prostu niemożliwe jest, aby się to wiecznie opłacało. Avatar od Ubisoftu już jest porażką. Mała liczba graczy jednocześnie grających w Skull & Bones na Steam wskazuje na to, że wydawca raczej udaje udaną premierę. Sytuacja finansowa Ubisfotu może być w coraz gorszym stanie.