Recenzja Batman Detective Comics. Gothamski Nokturn: Akt I. Tom 2
Jeszcze grubszy i jeszcze lepszy. Tak w skrócie można opisać drugi tom serii Batman Detective Comics, w którym to dostajemy poniekąd trzy delikatnie łączące się ze sobą historie. Batman spada w nich na drugi plan, bo najwięcej czasu autorzy poświęcili przede wszystkim miastu Gotham oraz jego sekretom. Na łamach tego komiksu dowiadujemy się, czym tak naprawdę jest Batman dla swojego miasta i co dokładnie ma on wspólnego z jego przeszłością. Wiele stron poświęcono też postaci Two-Face oraz Mister Freeze, ale ich historie nie pozostają nam w głowie tak dobrze, jak opowieść o jednym z najbardziej rozpoznawalnych duetów w uniwersum DC, a więc Batmanie oraz Gotham.
Batman Detective Comics. Gothamski Nokturn: Akt I. Tom 2 jest o dobre 50% grubszy od poprzedniego tomu, bo zawiera 216 stron w miękkiej oprawie ze skrzydełkami, a w praktyce zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Detective Comics” #1066–1070 oraz „Detective Comics 2022 Annual” #1. Jeśli zastanawiacie się, czy warto po niego sięgnąć, to zapewniam, że jeśli pierwszy tom wam się spodobał, to z drugim nie będzie inaczej.
Batman Detective Comics – Gothamski Nokturn: Uwertura. Tom 1, czyli problemy bogatego superbohatera
Czy kiedykolwiek damy Batmanowi umrzeć? Miliarder, który zawdzięcza swoje “supermoce” cyferkom w banku, to postać, która zajmuje szczególne miejsce w uniwersum DC, zmuszając mnie regularnie do zastanawiania się, jak to jest, że taki jegomość może stawiać czoła m.in. Supermanowi, a nawet zarządzać całą zgrają superbohaterów. Tyle tylko, że superbohaterowie się nie starzeją, a Batman, to tylko człowiek ze sprzętem i w świetnej kondycji, a to właśnie ten temat wdraża nas w historię przedstawioną w komiksie/albumie Gothamski Nokturn: Uwertura. Tom 1.
Czytaj też: Batman w wydaniu The Boys, czyli recenzja komiksu Flashpoint. Powrót
Gothamski Nokturn: Uwertura. Tom 1 to 144-stronnicowa przygoda na dwa, góra trzy posiedzenia, która zabiera nas do Gotham i przedstawia poczynania nie tylko Batmana, ale też słynnego komisarza na emeryturze. Wrogów tradycyjnie im nie brakuje, ale tym razem nie jest to byle superzłoczyńca, a królewska rodzina, roszcząca sobie prawo do ruin Arkham. Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w amerykańskich zeszytach „Detective Comics” #1062–1065 i zważywszy na klimat, świetną oprawę wizualną oraz ślizganie się po dorosłych tematach, ewidentnie jest wart naszej uwagi. Spotkałem się w nim zresztą pierwszy raz z pomysłem przedstawiania dłuższych wypowiedzi nie na grafikach, a miniaturowych sekcjach tekstu, co można uznać albo za lenistwo ze strony twórców, którzy koniecznie chcieli przedstawić więcej historii w formacie komiksowej, albo próbę wręcz “uksiążkowienia” komiksu.