Nvidia zaoferuje kartę RTX PRO 6000 w kilku wariantach, w tym edycjach Workstation, Server i Max‑Q, które dostosowują zakresy mocy i projekty chłodzenia do różnych środowisk profesjonalnych
Czytaj też: AMD czuje wiatr w żaglach i chce zniwelować lukę w wydajności śledzenia promieni z Nvidia
Opierając się na układzie GB202, profesjonalna karta graficzna RTX Pro 6000 klasy workstation oferuje 24 064 rdzenie CUDA rozmieszczone w 188 procesorach strumieniowych, z których każdy zawiera 128 rdzeni CUDA. Z taktowaniem boost wynoszącym 2617 MHz, GPU wyposażone jest w ogromną ilość 96 GB pamięci GDDR7. Dla porównania, RTX 5090, która jest obecnie najwydajniejszą konsumencką kartą graficzną firmy Nvidia, również wykorzystuje układ GB202, ale z mniejszą liczbą 21 760 rdzeni CUDA, zegarami boost 2407 MHz oraz 32 GB pamięci GDDR7.
Czytaj też: Pierwsze informacje o silniku Unreal Engine 6
RTX Pro 6000 została stworzona z myślą o profesjonalistach zajmujących się wymagającymi zadaniami, takimi jak obliczenia o wysokiej wydajności (HPC), rozwój sztucznej inteligencji (AI), analiza danych, tworzenie zaawansowanych treści oraz wizualizacje inżynieryjne. Jest idealnym rozwiązaniem dla użytkowników stacji roboczych, którzy potrzebują ekstremalnej mocy obliczeniowej GPU do złożonych symulacji, uczenia głębokiego, realistycznego śledzenia promieni i zaawansowanego renderowania 3D.
Czytaj też: Japońska firma Nintendo pozywa Genki za replikę konsoli
Ostatnio RTX Pro 6000 Blackwell firmy Nvidia zaczął pojawiać się w większej liczbie ofert online. W kraju kwitnącej wiśni, japoński sprzedawca detaliczny wystawił procesor graficzny za 1 630 600 jenów, co po przeliczeniu na złotówki daje około 42 815 złotych, jak podaje użytkownik X @jisakuhibi. Za to w brytyjskim sklepie internetowym Scan, który przyjmuje zamówienia przedpremierowe na omawiany model, możemy ją nabyć w cenie 7859,99 funtów, czyli około 39 461 złotych. Oczywiście jest to dopiero początek podróży RTX Pro 6000, więc możliwe, że cena spadnie, ale ze względu na brak SKU od grupy “zielonych” nie byłbym tego taki pewien.