Nie potrafimy poradzić sobie bez nowych mediów

Śmiała teza, nieprawdaż? Zaryzykuję jej postawieniem i tym, że “na dzielnicy” ujrzę plakaty ze swoją podobizną okraszoną napisem “Poszukiwany, żywy lub skremowany”. Niestety moje obserwacje i raporty przygotowywane co jakiś czas przez różne uniwersytety, koła badawcze, niezależnych naukowców i instytuty pokazują czarno na białym, że coraz bardziej uzależniamy się od nowych mediów – telefonu komórkowego (czy też smartfona), komputerów (w tym przenośnych), tabletów, czytników e-booków, empetrójek i wszystkiego tego, co jest wyznacznikiem myśli technologicznej nowego millenium oraz tej dekady.

Jadąc tramwajem, autobusem czy pociągiem zapewne zauważyliście, jak wiele osób nie może obejść się bez muzyki w trakcie podróży. Jak wiele osób nie wyobraża sobie dwudziestominutowej jazdy tramwajem bez dawki rocka, house, electro czy popu. Na mieście także widać ludzi, którzy szybkim krokiem przecinają kolejne ulice ze słuchawkami w uszach. Przyzwyczailiśmy się do tego, że muzyka z telefonu czy odtwarzacza mp3 jest na wyciągnięcie ręki, że używanie tych dobrodziejstw wpisało się w nasze codzienne życie. Czujemy dyskomfort, gdy zapomnimy słuchawek (mam nadzieję, że niektórzy zaczną je nosić – mam dość dzieciaków puszczających muzykę wprost z głośnika telefonu). Przykładów wręcz uzależnienia od muzyki daleko szukać nie muszę – mój brat prawie błaga mnie o pożyczenie mu słuchawek, aby mógł posłuchać czegoś w drodze do i ze szkoły.

Ale, ale… nie mówimy jedynie o muzyce z telefonu – to tylko jeden z elementów kultury nowego millenium. Rozejrzyjcie się wokoło i zauważcie, jak wiele osób (niekoniecznie Waszych znajomych) posiada smartfony. Pewna część z nich zapewne ich kupna wytłumaczyć nie potrafi i podaje proste argumenty, które do Was nie trafiają: bo modny, bo dotykowy, bo dali za 1zł et cetera, et cetera. Większość użytkowników smartfonów nastawiona jest jednak na surfowanie w internecie. Portale społecznościowe, aukcje, galerie zdjęć, wyszukiwarki, porównywarki, blogi, encyklopedie i czego tylko dusza zapragnie – to wszystko mamy pod ręką. Używamy go do korzystania z tysięcy aplikacji i w dużej mierze, uogólniając – do Facebooka. Przyzwyczailiśmy się, że w każdym miejscu mamy dostęp do sieci, że na każdej wsi (o ile wieś ta nie jest tzw. “białą plamą”) możemy poćwierkać na Twitterze, zajrzeć na Wykop i posiedzieć na GG. Przyzwyczajenie? Jak najbardziej. Uzależnienie? Często. Jak czuje się osoba, która korzysta z internetu w telefonie od roku i nagle telefon ten się jej zepsuje? Zostanie bez okna na świat.

Już niedługo u Twojego dilera

Co do urządzeń przenośnych – widać duży skok zainteresowaniem tabletami i komputerami przenośnymi. Tablet jest co prawda większy od smartfona (no cóż – to taki duży telefon dotykowy), ale zapewnia też większy obszar roboczy. Dzięki niemu przeglądanie sieci jest jeszcze wygodniejsze. Firma IMS Research pokusiła się o przewidzenie, jak ukształtuje się rynek tabletów w 2011 roku.

W ciągu 2011 roku ma się sprzedać 58 milionów tabletów, co stanowi wzrost 246% w porównaniu z rokiem 2010. To nie wszystko, jeśli te przewidywania się spełnią, a wszystko na to wskazuje, to tablety będą stanowić niemal jedną czwartą rynku wszystkich komputerów przenośnych (23%). Dla informacji – w 2010 tablety zajmowały jedynie 8% rynku komputerów przenośnych.
[ź] tablet-online.pl

Jeśli przewidywania te się sprawdzą, to tablety staną się czymś normalnym, bo póki co są raczej ciekawostką, rarytasem czy technologicznym kąskiem aniżeli pełnoprawnym członkiem technologicznej rodzinki. Już teraz zdarza mi się widzieć ludzi siedzących na ławeczkach z tabletem w ręce. Jeszcze więcej mediów, jeszcze więcej informacji i jeszcze łatwiejszy dostęp do internetu. No bo powiedzmy sobie szczerze – po to tablet jest.

Chciałem także napomknąć o noszeniu ze sobą tabletów i laptopów na konferencje. Tam te ustrojstwa sprawdzają się wyśmienicie jako narzędzie do prowadzenia rozmów na backchannelu – np. komentowanie poczynań prelegentów na BLIPie czy Twitterze. Zdjęcie z Blog Forum Gdańsk 2010 doskonale ukazuje to, jak wiele osób na konferencje bierze ze sobą laptopy. Są bardzo wygodne, usprawniają komunikację podczas wystąpień, ale czy tak naprawdę są niezbędne? Czy nie powinniśmy skupić się na konferencji zamiast przeglądać walla na Facebooku czy Śledzika na NK?

Laptopy, telefony – jak się bez nich obejść…

Wróćmy na chwilę do smartfonów – niewątpliwie przydatnego wynalazku. Gdzie się sprawdza? Oczywiście wszędzie tam, gdzie dostęp do Internetu jest niemalże wymuszony. Za przykład niech posłuży sytuacja, gdy nie jesteśmy pewni ile pieniędzy zostało nam na koncie, a załadowaliśmy kosz zakupów w sklepie i nie chcemy zrobić z siebie idioty, wykładając zawartość tego kosza na ladę tylko po to, by później uświadomić sobie, że nas nie stać. Z pomocą przyjdzie smartfon i możliwość sprawdzenia stanu konta online.

Inny przykład zastosowania smartfona to nawigacja GPS, geolokalizacja, sprawdzanie poczty i wiele innych ciekawych aplikacji i usług, z których przy jego pomocy możemy korzystać. Tylko, czy musimy “przy tyłku” nosić ciągle telefon tylko po to, by żyć w świadomości, że w każdej chwili mamy dostęp do pewnych serwisów? Czy niezbędne jest nam stałe połączenie ze światem wirtualnym? A może by tak serwować internet w formie zastrzyków?

Poczucie zagrożenia, złe samopoczucie i nerwowość wywołana brakiem telefonu – np. gdy zostawimy go w domu (zdarza się najlepszym) – znacie to? Wielu moich znajomych twierdzi, że gdy poziom baterii w telefonie spada do zera lub telefon zostawią na stole w mieszkaniu to czują się źle. Podpytałem ich o to, jakie to uczucie? Najczęściej padające słowa to: nerwowość, nieumiejętność skoncentrowania się i poczucie, że czegoś nam brakuje. “Toć to nienormalne” – mrukniecie pod nosem. Ja też tak sądzę, ale to tylko pokazuje, jak bardzo uzależniliśmy się od łączności i jaką normalną i oczywistą rzeczą jest fakt, że z każdego miejsca na ziemi mamy dostęp do usług.

Dawne wyobrażenie człowieka “internetus addictus” – nieaktualne

Tak na marginesie – zaobserwujcie (szczególnie czytelnicy z roczników powyżej 1985), jak zachowują się ludzie, gdy czują się niepewnie bądź są zniecierpliwieni. Przykład: rozmowa z kolegą w asyście małomównej koleżanki, której nie znacie. Spójrzcie czasem na nią. Jestem przekonany, że wyjmie telefon i będzie się nim bawić. To taka forma obrony, coś jak zamknięta postawa, palenie, czy przykładanie dwóch palców do ust (tzw. imitacja palenia). Takie zachowanie dobitnie pokazuje, że nasze nawyki i od dawna znane znaki niewerbalne przerzucamy do sfery nowych technologii. Już niedługo między skrzyżowane na klatce piersiowej ręce będziemy wkładać tablet. :)

Co do uzależnień od internetu – zachęcam do przeczytania dość starego (ale jarego) wpisu Vagli i świeżutkiego artykułu z Newsweeka.

(…)studenci – nieważne, skąd pochodzą – nie tylko nie wyobrażają sobie życia bez komórki, laptopa i odtwarzacza mp3, ale też nie potrafią bez nich funkcjonować. Większość nie wytrzymała całej doby bez mediów. Opisując swoje odczucia, używali podobnych słów, m.in.: rozdrażniony, zdezorientowany, niespokojny, zirytowany, niepewny, nerwowy, niemogący znaleźć sobie miejsca, zbzikowany, uzależniony, spanikowany, zazdrosny, zły, osamotniony, zależny, przygnębiony, roztrzęsiony i paranoiczny.
[ź] Newsweek Polska

Z kolei firma AMD w 2008 roku przeprowadziła badanie na 5.000 respondentów. 77% z nich twierdziło, że nie wyobraża sobie życia bez dostępu do internetu (za: egospodarka.pl). W 2010 roku firma GfK Polonia stwierdza, że właśnie w 2010 roku sprzedano w Polsce ponad milion smartfonów i liczba ta rośnie lawinowo (za: interaktywnie.com). Jak tu więc nie oprzeć się modzie, tym bardziej, gdy tak wiele osób uzależnionych jest od internetu?

Warto wspomnieć także o wychodzeniu mediów na ulicę. Tutaj zachęcam do zapoznania się ze wpisem na temat Facebooka poza siecią oraz wpisu internet a świat realny. A co z wchodzeniem świata realnego DO sieci? Najłatwiej przytoczyć projekt rekolekcji dla niewierzących na Facebooku i moje rozważania na temat e-wiary.

A więc gdy następnym razem będziecie sięgać po telefon po to, by spojrzeć co nowego u znajomych i sprawdzić znaczenie słowa defetyzm – wspomnijcie moje słowa. Rozejrzyjcie się w drodze ze szkoły, uczelni czy pracy. Spójrzcie jak gadżety, telefony, tablety i komputery przenośne wtapiają się w tłum. Asymilacja osiągnięć nowoczesnej techniki nie sięgnęła jeszcze szczytu, ale skoro już teraz jest dla nas normalnym do porannej kawy czytać gazetę na iPadzie, to co będzie za 2 czy 3 lata?